Wycieczka klasy 6a, 6b oraz 7c w góry rozpoczęła się o 3.15 nad ranem podczas zbiórki przy autokarze. Młodzież, chociaż niedospana, wykazywała duży entuzjazm w związku z zbliżającą się eskapadą. Także my – opiekunowie, cieszyliśmy się możliwością odwiedzenia południowej strony naszego kraju.
Najpierw dotarliśmy do kopalni soli w Bochni. Pomimo zmęczenia długą drogą z energią wyruszyliśmy za przewodnikami w głąb ziemi. Zjazd ciasną, starą windą górniczą w zupełnych ciemnościach na pewno wielu uczniów przyprawił o lekkie drganie serca. Na dole przewodnicy posiadający niezwykłą wiedzę zaczęli snuć opowieści o historii kopalni, dodatkowo były one wzbogacane projekcjami multimedialnymi, podczas których przemawiali dawni władcy i zarządcy kopalni. Dużą atrakcją kopalni soli w Bochni był kolejka „Kuba”, która rozwoziła zwiedzających. Nazwano ją tak na cześć ostatniego konia, który pracował w kopalni. Porusza się ona na głębokości 176 metrów pod poziomem terenu. Co ciekawe przejeżdża przez środek kaplicy w kopalni. Jest to jedyne miejsce na świecie, gdzie przez kościół przejeżdża pociąg. Do wszelkich atrakcji doliczyć można parkiet do koszykówki, który został szybko opanowany przez naszych młodych piłkarzy. Pewnie wielu uczniów z chęcią powróci jeszcze do tego niezwykłego miejsca.
Po zakwaterowaniu w pensjonacie i pysznej obiadokolacji młodzież oddala się swoim zajęciom, pamiętając, że z samego rana czeka ich pokonanie trasy w Tatrach przez Rusinową Polanę na Gęsią Szyję. Szlak nie jest bardzo wymagający, jednak wcześniejsze deszczowe dni i brak słońca, spowodowały, że tysiąc schodów prowadzących na samą górę, zamieniło się w niezłe błocko. Łatwo nie było! Jednak nikt się nie poddał, więc na samej górze pochwaleni przez przesympatyczną panią przewodnik wszyscy nagrodziliśmy się gromkimi brawami. Wyczerpani, ale dumni z siebie ruszyliśmy na podbój Krupówek.
Kolejnego dnia na młodzież czekała Jaskinia Bielańska po słowackiej stronie Tatr. To największa i jedyna udostępniona do zwiedzania wysokogórska jaskinia stalaktytowa w Narodowym Rezerwacie Przyrody na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Zachwyca bogatą szatą naciekową – stalagmitami i stalaktytami, wodospadami oraz jeziorkami. Znajdują się tutaj też imponujące komory, m.in. “Śpiewalnia” – słow. Hudobná sieň, której nazwa pochodzi od dźwięków, jakie wydają kropelki spadającej wody na powierzchnię jeziorka. Jaskinia Bielańska jest jedną z pierwszych jaskiń w Europie, w których zainstalowano oświetlenie elektryczne. Tutaj również mieliśmy do pokonania około 800 schodów 😉. Na koniec dnia, po powrocie na polską stronę, odwiedziliśmy jeszcze Gubałówkę. Gubałówka to najbardziej rozpoznawalny, obok Giewontu i Kasprowego Wierchu, szczyt górujący nad Zakopanem. Jej wysokość wynosi 1126 metrów, a z góry rozciąga się przepiękna panorama na Tatry Polskie i część Słowackich, a także na pasmo Babiogórskie. Na samą górę dostaliśmy się kolejką linową, która działa od 1938 roku. Kolejka ma długość 1338 metrów, a wjazd nią na szczyt zajmuje około 5 minut. Takie rozwiązanie ucieszyło naszych uczniów, bo jednak ich nogi były już nieco sponiewierane. Tutaj mieli czas dla siebie, a więc, nie tracąc go, szybko rozpierzchli się w poszukiwaniu pamiątek, lodów oraz innych pyszności.
Czwarty dzień, był dniem powrotu naszych globtroterów. Po sytym śniadaniu i spakowaniu walizek wszyscy zapakowali się w autokar i wyruszyli w drogę powrotną. Na jej trasie znajdował się jeszcze Kraków. Tutaj przewodnik – aktor oprowadził nas po terenach zewnętrznych Zamku Królewskiego na Wawelu. Jeszcze raz wysłuchaliśmy przezabawnej wersji legendy o smoku wawelskim, zwanym całożercą. Odwiedziliśmy także Kościół Mariacki i wysłuchaliśmy historii najważniejszego i najcenniejszego zabytku Kościoła Mariackiego jakim jest ołtarz główny, arcydzieło Wita Stwosza, największe dokonanie rzeźbiarskie późnego średniowiecza.
Cali i zdrowi późnym wieczorem wróciliśmy do Kościerzyny, karmiąc się nadzieją, że to nie ostatnia taka pełna wyzwań wycieczka.